Krzysztof Bucki (1936-1983) edukację ogólnokształcącą odbył w Świnoujściu. W roku 1953 rozpoczął studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom zrealizował sześć lat później w pracowni malarstwa Wacława Taranczewskiego. W 1960 roku przeprowadził się do Opola, gdzie osiadł na stałe. W pierwszej połowie lat 60. kontynuował rozpoczęte jeszcze na studiach poszukiwania w zakresie abstrakcji geometrycznej1. Jednak niebawem doszło do zmian. Przełomowy okazał się rok 1964, gdy twórca na powrót zwrócił się do malarstwa przedstawiającego. W roku następnym powstały jedne z najlepszych jego obrazów. Zaliczyć do nich należy Noc świętego Bartłomieja, za którą autor otrzymał nagrodę na Festiwalu Malarstwa Młodych w Sopocie w 1965 roku, co zaowocowało włączeniem dzieła do wystawy polskiej sekcji na IV Biennale w Paryżu tego samego roku. W tym czasie abstrakcja w Polsce nadal była obowiązującym „modelem” malarskiego patrzenia. Temu zaś sprzeciwił się sopocki pokaz, który, zdaniem Jacka Waltosia, okazał się manifestacją sztuki figuratywnej2. Według niego prace Buckiego wyeksponowane w Sopocie stanowiły „bardzo ekspresyjny zestaw obrazów, między innymi Noc św. Bartłomieja […] widać tam było jeszcze tendencję do «formalizowania», rzucało się w oczy abstrakcyjno-aluzyjne opracowanie przestrzeni malarskiej, ale wyraźny akcent padał już na temat. I Bucki stał się jednym z protagonistów nowej figuracji”3. Obraz przedstawia martwą parę: kobietę i mężczyznę, oboje są nadzy i poddani dekapitacji. Ich ciała leżą na czarnobiałej posadzce o szachownicowym układzie. Wyjątkowy jest ekspresyjny sposób malowania postaci, zamaszyście, szerokim pędzlem. Wrażenie niepokoju wzmaga obrany punkt oglądu – ciała ukazano z góry, widz jakby unosi się nad posadzką. Tuż obok leżą przewrócone czajnik, kapcie i niewielki dzban. Dotychczasowi badacze twórczości Buckiego jednogłośnie stwierdzają, że decyzja podjęcia dramatycznego tematu koresponduje z doświadczeniem tragicznej śmierci żony autora, która dwa lata przed powstaniem dzieła popełniła samobójstwo. W tym również należy upatrywać przyczynę zwrotu artysty ku sztuce przedstawiającej4. Sztuka abstrakcyjna, skupiona na problemach wewnątrzartystycznych, straciła na atrakcyjności w obliczu dramatycznych przeżyć autora. Z drugiej jednak strony, poprzez komentarz polityczno-religijnych problemów z XVI-wiecznej Francji, obraz zyskuje status polemicznej wypowiedzi wobec napięcia na linii Kościół-partia, które w połowie lat 60. w PRL było wyraźnie widoczne. Co więcej, kompozycji łatwo było nadać propagandowy wydźwięk. Skoro obraz nagrodzono i wytypowano do reprezentowania Polski Ludowej na Zachodzie, musiał on zdobyć przychylność władzy. Pamięć o rzezi hugenotów, stanowiącej czarną kartę w historii Kościoła katolickiego, w 1965 roku ― podczas przygotowań do obchodów Milenium Chrztu Polski, idealnie nadawała się partii na narzędzie w staraniach o dewaluację kościelnych uroczystości. W 1965 roku Krzysztof Bucki zrealizował również GrafikaZimowe okno. W tej drugiej pracy, oprócz pierwszoplanowej martwej natury i okna z planu dalszego, ukazano kobiecą głowę, wystającą ponad dolną krawędź obrazu. Wywołuje to wrażenie dekapitacji, przez co obraz koresponduje z Nocą świętego Bartłomieja.

Trzy lata później artysta namalował autoportret Golący się. Autor siedzi przed stołem, wykonuje rutynową czynność. Na jego twarzy widzimy stroboskopowy ruch maszynki do golenia. Wykrzywione usta i zmarszczone czoło mówią o doznawanym bólu, nie tylko fizycznym, lecz także tym gdzieś głęboko w świadomości ukrytym. Choć Bucki znacznie częściej wykonywał pejzaże, najczęściej ze względów zarobkowych, najcenniejsze z jego dzieł stanowią przedstawienia człowieka; są to głębokie refleksje nad jego egzystencjalną kondycją, co jest charakterystyczne dla sztuki nowej figuracji. Jak napisał Jan Szancenbach, „człowiek – z jego radością, tragediami, samotnością wynikającą ze skupionej obserwacji swego duchowego wnętrza lub na odwrót – z niedostrzegania niczego poza swoją osobą – jest głównym tematem malarskich kompozycji Buckiego”5. Potwierdzają to nie tylko wizerunki własne, lecz także portrety, które twórca zrealizował w latach 70. Chodzi tu o przedstawienie mężczyzny na szpitalnym łóżku ― Pozdrówcie sąsiadów, oraz portret historyczki sztuki Kazimiery Lejman ― Z Velázquezem. Dzięki nim, wbrew Jerzemu Ludwińskiemu i Antoniemu Dzieduszyckiemu, którzy niechętnie włączają twórczość Buckiego do prądu nowej figuracji, omawiane dzieła można uznać za przykład tej właśnie poetyki6.

W 1980 roku artysta otrzymał srebrny medal na Biennale Malarstwa „Bielska Jesień” za zimowy pejzaż Dolina Nidy. Rok później miała miejsce jego ostatnia wystawa indywidualna, zorganizowana w opolskim BWA. Krzysztof Bucki zmarł w wieku 47 lat w Opolu. W tamtejszym Muzeum Śląskim na przełomie 2014 i 2015 roku zorganizowano retrospektywny pokaz artysty, podsumowujący wraz z towarzyszącym wystawie katalogiem jego twórczość.

 

  1. J. Filipczyk, «Jeśli sztuka jest wielką rzeką, to ja jestem małym zakolem». O twórczości Krzysztofa Buckiego, w: Jeśli sztuka jest wielką rzeką, to ja jestem małym zakolem. Krzysztof Bucki (1936-1983), katalog wystawy, red. J. Filipczyk, Opole 2015, s. 26.
  2. «Bez więzi przyjacielskiej nie byłoby zaufania, które do siebie mieliśmy, przy różnicy zainteresowań». Z Jackiem Waltosiem rozmawiają Grzegorz Bednarski, Małgorzata Kitowska-Łysiak, Krzysztof Nosal, w: Świat przedstawiony? O grupie Wprost, red. M. Kitowska—Łysiak, Lublin 2006, s. 226.
  3. Ibidem.
  4. J. Goczoł, Bucki, „Trybuna Odrzańska” 1977, nr 11, s. 4-5, 22.; J. Filipczyk, op. cit., s. 26.
  5. J. Szancenbach, Opinia dotycząca powołania K. Buckiego na pracownika naukowego UŚ, 1974, mps, archiwum K. Buckiej, cytuję za: J. Filipczyk, Jeśli sztuka…, op. cit., s. 29.
  6. A. Dzieduszycki, J. Ludwiński, Krzysztof Bucki i nowa figuracja, „Opole” 1971, nr 3.